Po wyjściu kobiety, w kuchni zapadła okropna cisza - wszystko ucichło i uspokoiło się. Urządzenia elektryczne wróciły do normalności, a dom ponownie zamilkł, jakby ten incydent w ogóle nie miał miejsca w naszym świecie. Szybko domyśliłam się, że za to całe jego gwałtowne przebudzenie odpowiadało przybycie intruza. Wydawało się, że dom, tak samo jak ja, pogodził się już z obecnością nowych domowników i była ona dla niego obojętna.
Wróciłam spojrzeniem do pary, która dalej siedziała przy stole. Matt wyglądał na strasznie zmęczonego, jakby sytuacja, w której się przypadkiem znalazł trochę go przerosła. Wiedział, że rozmowy z bratem z całą pewnością nie będzie mógł zaliczyć ani do łatwych, ani przyjemnych, dlatego też nie czekał na nią z zapartym tchem. Mogłam się założyć, że wręcz będzie próbował odłożyć ją w czasie. Nie udało mu się namówić matki, by została z nimi na dłużej. Kobieta uparła się i postanowiła wrócić do swojego domu, tłumacząc się jednocześnie wieloma sprawami związanymi z pochówkiem męża. W tamtej chwili niesamowicie przypominała mi Neida. Oboje byli nieznośni w swojej stanowczości i nieustępliwości - jeżeli podjęli już jakąś decyzję, trudno było ich od niej odwieźć. Graniczyło to wręcz z cudem. Być może gdzieś ta cecha zostałaby wielce nagrodzona, ale na pewno nie tutaj i nie w takich okolicznościach. Teraz, przede wszystkim, potrzebowaliśmy ich współpracy, a nie próby charakterów.
- Przykro mi - szepnęła Clara, podeszła do chłopaka i usiadła mu na kolanach. - Nie martw się tak na zapas i nie myśl tyle. Wszystko się samo ułoży, zobaczysz. Może Neid nie zareaguje tak ostro, jak przewidujesz... Może zgodzi się na wszystko bez wahania.
- Nie znasz go - odparł, posyłając jej wymuszony uśmiech. Tu mogłam się z nim zgodzić. Neid i ugoda? Nie w tym świecie, skarbie. To wręcz dwa sprzeczne słowa! Chłopak lubi pokazać swoją niezależność, a to, że ktoś wydaje mu rozkazy, raczej nie można do niej zaliczyć.
- A ty znasz? - zapytała, przeczesując ręką jego jasne włosy, które wyglądały, jakby nie widziały grzebienia od kilku dobrych dni. Matt był uroczy w swoim niedbalstwie. Z łatwością łączył powszechny luz z prostą elegancją i na odwrót. Nie każdemu ta sztuka się udaje, a on opanował ją znakomicie. Pozorna niestaranność była przykrywką dla wielu godzin rozmyślań i starań w doborze odpowiednich ubrań. Nawet teraz, gdy miał na sobie zwykły, biały t-shirt z logo nieznanego mi zespołu muzycznego, ciemne jeansy oraz czerwone, nieco zniszczone, trampki wyglądał niesamowicie. Przeciętne ciuchy, na nim wyglądały znakomicie, jakby dobierał je światowej sławy projektant.
- Chyba nie tak, jak mi się wydawało na początku - odezwał się po chwili namysłu. - On się strasznie zmienił... Momentami sam go nie poznaję.
Clara przyjrzała mu się z uwagą, a w jasnobłękitnych oczach pojawiła się troska oraz współczucie. Z całej jej postawy: z tego jak na niego patrzyła, jak się do niego przytulała i chłonęła go całą sobą, z łatwością mogłam wywnioskować, że darzy go niesamowicie silnym uczuciem. Bała się o niego, troszczyła, ale przede wszystkim kochała. Miłość miała wprost wypisaną na swojej drobnej, uroczej twarzyczce, ozdobionej kilkoma jasnymi piegami. Była śliczną dziewczyną. Jasne włosy spływały na ramiona kaskadą gęstych loczków, tworząc cudne uzupełnienie dla łagodnych rysów twarzy. I do tego wszystkiego ten jej śmieszny, francuski akcent! Tylko on zdradzał, że wcale nie pochodzi z naszych stron. Chociaż starała się go ukryć, nie dało się go nie wychwycić przy dłuższej rozmowie. Zawsze, gdy ktoś ją poprawiał, rumieniła się ze wstydu i szybko zmieniała temat. Zupełnie tego nie rozumiałam. Bo co takiego złego jest w jej rodowitej Francji? Koniec końców dla mnie to cudny kraj, pełen wielu niesamowitych zabytków i kultury. Jedyne, co mnie do niego nie przekonywało to chyba to jedzenie. Zbyt delikatne oraz skromne, jak na prawdziwą Amerykankę. Przecież wychowałam się na fast foodach! Nie dla mnie te wykwintne dania o dziwnych, trudnych do powtórzenia nazwach.
Jednak to właśnie ta jej skromność wyróżniała ją spośród tłumów. Była cichutka, ale w razie konieczności potrafiła też walczyć o swoje. Wcale się nie dziwiłam, że Matt tak szalał na jej punkcie. Jednocześnie strasznie zazdrościłam im tego szczęścia. Z coraz większym trudem przychodziło mi patrzenie na ich czułości. Momentami wydawało mi się, że nie dostrzegają świata poza sobą. Tak było też w tej chwili. Wpatrywali się w siebie, jakby mogli komunikować się za pomocą samych spojrzeń.
Coś ścisnęło mnie w żołądku i zmusiło do odwrócenia od nich wzroku. Nigdy nie miałam kogoś takiego, kogo mogłam obdarzyć podobnymi uczuciami… Owszem, raz po raz w moim życiu pojawiał się jakiś przystojny chłopak, jednak raczej dlatego, że stanowiło to wymóg popularności w szkole. Ja cieszyłam się nią aż w nadmiarze. Piękna, inteligentna, pewna siebie, towarzyska… I do czego mnie to wszystko doprowadziło?
Nie. Chyba nie będziesz się nad sobą teraz użalać, co?
Nie zamierzałam. Jeszcze raz spojrzałam na parę, która obsypywała się coraz to śmielszymi pocałunkami, a potem wyszłam z kuchni. Nie mogłam spokojnie stać i na nich patrzeć. Było to takie dalekie, obce... Jakby zapomniane. Zazdrość, niczym mały potwór w moim sercu, zaryczała donośnie, dopominając się swoich praw. Jej potęga na chwilę zatrzymała mnie w miejscu i zamroczyła.
Dlaczego oni mogą być szczęśliwi, a ty nie? Możesz to zmienić. Wiesz dobrze, że masz na to ogromny wpływ... - kusił cichutki głos, podsuwając mi najróżniejsze obrazy, które zdecydowanie od siebie odsunęłam. Nie byłam taka. Może i nie byłam już człowiekiem, ale chciałam zachować resztki człowieczeństwa. Gdybym posłuchała tego głosu, bardziej zbliżyłabym się do bestii.
Usiadłam na schodach prowadzących na piętro i czekałam. Mijały godziny, a Neida dalej nigdzie nie było widać. Niepokój, który się we mnie zrodził kilka godzin temu, do tej pory nie chciał mnie opuścić. Wręcz wydawało mi się, że wzmacnia się w miarę nieobecności chłopaka. Nie potrafiłabym skupić się na czymś innym, dlatego też wytrwale wpatrywałam się w drzwi, a zegar stojący na murowanym kominku wybijał, uciekające spod moich rąk, minuty. Monotonne tik-tak, tik-tak, na długo zapadło mi w pamięć.
Jesteś żałosna, wiesz? - zakpił ten sam głos, który chwilę wcześniej proponował mi rozdzielenie zakochanej pary. Nie kłóciłam się z nim. Może dlatego, że miał naprawdę rację? Byłam żałosna i zapewne tak wyglądałam w tym momencie.
Biedna, mała sierotka Marysia. Po nią nie przyjechał książę na białym koniu, wiesz o tym? Jesteś do niej niesamowicie podobna - naśmiewała się moja podświadomość. Igrała ze mną oraz sprawdzała moją wytrzymałość. Zlekceważyłam ją, bo to nie miało sensu. Postanowiłam, że nie będę się włączać w jakieś głupie kłótnie sama ze sobą. Ona miała inne plany, ale starałam się ją zagłuszyć.
Nigdy nie byłam zbyt cierpliwym człowiekiem, a nieśmiertelność wcale mi w tym nie pomogła. W końcu będąc osobą z krwi i kości zawsze się na coś czeka. Na pierwszy dzień w szkole, spotkanie z przyjaciółmi, odnalezienie wielkiej miłości, narodziny upragnionego dziecka, aż w końcu nawet na własną śmierć. Można wtedy ćwiczyć siłę woli oraz samego siebie. Jednak, czego można oczekiwać, kiedy nasze istnienie nigdy się nie kończy? Wszystko staje się przewidywalne, nudne, szare. Nic nie cieszy, ale też nic nie smuci. Każdy dzień jest podobny do poprzedniego. Dlatego tak bardzo była mi potrzebna obecność Neida. To on sprawiał, że coś się działo i to mi się podobało. Wniósł w moje życie tą odrobinę odmiany, której wytrwale poszukiwałam.
Nerwowo przygryzałam paznokcie i przytupywałam nogą, a powietrze wokół mnie natychmiast zawirowało oraz ochłodziło się o kilka stopni. Dom miał powoli dość mojego histerycznego zachowania i nie zapomniał mnie o tym poinformować. Wcale się tym nie zdziwiłam. Doszło do tego, że denerwowałam nawet samą siebie i nie mogłam ze sobą wytrzymać.
Nagle drzwi otworzyły się, a w progu stanął wyczekiwany przeze mnie brunet. Od pierwszej chwili wiedziałam, że coś jest mocno nie tak. Chociaż w salonie panował półmrok, nie potrzebowałam światła, by ocenić sytuację. Chłopak opierał się o framugę i z trudem utrzymywał na nogach, spazmatycznie łapiąc powietrze. Natychmiast poderwałam się z miejsca, po czym podeszłam do niego. Wyglądał naprawdę okropnie. Pod lewym okiem widniał pokaźnych rozmiarów siniak, a z nosa oraz przeciętego policzka płynęła strużka ciemnej krwi. Całe jego ubranie było wilgotne od deszczu oraz ubrudzone w błocie i pyle. Wdał się w bójkę? Napadli go? A może po prostu miał w sobie ukryty magnez przyciągający wszelkie kłopoty? Nie było to zbyt ważne, o wiele bardziej niepokoił mnie stan, w którym się znalazł. Przecież ledwo trzymał się na nogach!
Nie potrafiłam mu pomóc, ale na szczęście zamieszanie, które spowodował swoim pojawieniem się, ściągnęło do salonu również pozostałych domowników.
- Co się stało?! - zawołała Clara i podbiegła do chłopaka. Chyba sama nie wiedziała, co robić, bo jedynie stanęła przed nim, obdarzając go zmartwionym spojrzeniem. Matt stał z boku, a jego twarz wykazywała jedno - rozczarowanie. Na pierwszy rzut oka zdawał się wcale nie martwić stanem brata.
- No zrób coś! - zawołała dziewczyna nieco histerycznym tonem. - Przecież on tu zaraz nam wykituje.
- Nic mu nie będzie - stwierdził po prostu Matt i dalej stał z rękami założonymi na piersi. Nie interweniował, pozostając jedynie obserwatorem.
- Jak możesz się tak zachowywać? - Też tego nie rozumiałam. Czy on naprawdę był zły na brata o to, że go pobili? Czy coś mi umknęło? A może po prostu wiedział znacznie więcej od nas i nie chciał się do tego przyznać?
Clara zlekceważyła swojego chłopaka, choć widziałam, że dalej nie akceptuje jego zachowania i jest na niego zwyczajnie zła, po czym pomogła Neidowi usiąść na kanapie.
- Paskudnie to wygląda, ale chyba nie trzeba szwów - mruknęła, bardziej do siebie niż do kogokolwiek ze zgromadzonych, a następnie udała się po apteczkę. Gdy wróciła, szybko przystąpiła do oczyszczenia oraz opatrzenia ran. - Jesteś pewien, że nie powinniśmy zadzwonić po pogotowie? Może mieć przecież jakieś obrażenia wewnętrzne. Nie wiem, co się stało, ale on nie wygląda dobrze.
- Claro, daj spokój. Nic mu nie będzie - westchnął Matt, przewracając oczami z frustracją. Podszedł do niej, odebrał jej białą apteczkę, po czym odłożył ją na bok. - Zasłużył sobie na to. Zostaw go, a odpocznie i wydobrzeje. Przy okazji może coś dotrze do tej jego pustej mózgownicy, choć szczerze w to wątpię. Chodź na górę - poprosił, chwytając ją za rękę. Dziewczyna chwilę się opierała, ale w końcu ustąpiła.
Co za nieodpowiedzialne zachowanie! - wrzeszczał każdy element mojego ciała, gdy obserwowałam, jak wspinają się po schodach. - Jak można tak lekceważąco podejść do zdrowia kogoś bliskiego? I to niby ja nie jestem człowiekiem?
Neid wyglądał jakby nie docierało do niego, co dzieje się wokoło. Dalej siedział tam, gdzie posadziła go Clara i nieprzytomnym wzrokiem wpatrywał się w jeden punkt na ścianie. Całkiem się wyłączył, lecz może to była jego reakcja na ból? Rany nie wyglądały na bardzo poważne, ale na pewno powodowały jakiś dyskomfort. Ja za życia nigdy nie byłam zbyt odporna na cierpienie, więc nie potrafiłam postawić się na jego miejscu. U mnie zwykły ból zęba powodował męczarnie nie z tej planety, a tego raczej nie da się porównać z obrażeniami, których doznał Neid.
Kiedy upewniłam się, że para zniknęła już w swoim pokoju, uklękłam przed poszkodowanym, przypatrując się mu z uwagą. Byłam wściekła na Matta, że tak po prostu zlekceważył całe zajście. Przecież jemu mogło stać się coś poważnego! Mogło dojść do wstrząsu mózgu lub innych obrażeń, których wzrok ludzki nie wychwyci. A on tak po prostu zostawił go samemu sobie i ulotnił się, jakby to nie zdarzyło się po raz pierwszy. Może to jakaś opóźniona reakcja na wiadomość o śmierci ojca? Całkiem możliwe.
- Alexis? - spytał Neid, a jego spojrzenie znów stało się bystre, ale za razem bardzo nieufne.
- Jestem tu - zapewniłam. - Co się stało? Kto cię tak załatwił?
- Oni - odparł, a ja znowu zaczęłam zastanawiać się, czy z jego mózgiem jest wszystko w porządku. Ewidentnie mówił od rzeczy.
- Jacy oni? - dopytywałam, przypominając sobie, że wcześniej też o kimś takim wspominał. Może chodziło o narkotyki? Może ma u kogoś dług, z którego nie umie się wywiązać?
- Chce mi się spać - oznajmił nagle, ignorując moje pytanie i spróbował wstać z kanapy, ale nogi się pod nim ugięły. Spojrzał na nie z namysłem, a nawet złością, jakby zastanawiał się, dlaczego odmawiają mu posłuszeństwa.
- Lepiej będzie, jeśli dzisiaj prześpisz się tutaj - zaproponowałam, niepewnie obserwując, jak wzrusza ramionami, zdejmuje buty i w mokrym ubraniu kładzie się na wysłużonej kanapie. Niemal natychmiast zapadł w niespokojny sen, a ja nie miałam sumienia już go budzić. Jedyne, co mogłam zrobić, to czekać. Obserwowałam czujnie, jak śpi, w każdej chwili gotowa zareagować. Jednak na żadne rewelacje się nie zapowiadało. Może faktycznie Matt miał rację i chłopakowi wystarczy długi wypoczynek, by samemu dojść do siebie? Usadowiłam się w fotelu, stojącym obok, ale nie spuszczałam z niego wzroku choćby na chwilę.
- Lissa - jęknął w pewnym momencie i przeturlał się na drugi bok, zabierając za sobą koc, którym wcześniej go okryłam. Jego oddech był niespokojny, urywany, jakby w płucach brakowało mu drogocennego tlenu. Pot wystąpił na czoło, przyklejając ciemne kosmyki do przerażająco bladej twarzy. - Nie chciałem... Wybacz.
Na jego ustach pojawił się grymas bólu i rozżalenia. Nie mogłam dłużej bezradnie patrzeć, jak się męczy. Skupiłam się na jego umyśle i już po chwili byłam w jego głowie.
Neid
Sam nie wiem, dlaczego znów przyśnił mi się ten sen. Wyrzuty sumienia nękały mnie często i brutalnie, ale z czasem nauczyłem się je zagłuszać, a nawet wyłączać. Teraz nie mogłem nad tym zapanować. W nocy byłem bezbronny, stanowiąc dla nich łatwy cel. Walczyłem, ale to nic nie dało. Byłem jedynie biernym obserwatorem przeszłych wydarzeń, które tak bardzo zmieniły moje życie.
Widziałem przed sobą mury prywatnej szkoły, do której uczęszczałem. Zbudowana stosunkowo niedawno, zachwycała swoją elegancją. Na jej ściany wybrano najdroższy, a za razem najładniejszy, z jednolicie białych marmurów. Cała klatka schodowa była oszklona lustrami weneckimi, a co kilka metrów widniały duże okna, zdobione skromnymi, lecz pięknymi witrażami, które przedstawiały portrety dyrektora oraz nauczycieli uczących. Nawet teren wokół szkoły był urządzony w taki sposób, by spełniał wszystkie zachcianki młodzieży. W jej obrębie widać było duże boiska, kryty basen, piękny ogród oraz dobrze wygospodarowany dziedziniec, gdzie dzieciaki spędzały przerwy między zajęciami. Nowoczesne wyposażenie i wyśmienita kadra nauczycielska - właśnie za to bogaci mieszkańcy Norwich płacili krocie.
Rodzice nigdy nie szczędzili na naszą edukację. Matt potrafił to wykorzystać, ja niestety nie. Mój brat ukończył świetne liceum i zastanawiał się nad swoją dalszą przyszłością, która zapowiadała się naprawdę świetlanie. Kilka grubych ryb już zwróciło na niego uwagę, a nawet próbowało przeciągnąć na swoją stronę. W końcu, kto by go nie chciał? To on był inteligentny, grzeczny, utalentowany, a w szkole osiągnął niesamowite wyniki. Nic dziwnego, że Clara tak szybko odkryła w nim bratnią duszę. Córeczka senatora szybko odnalazła z nim wspólny język i wkrótce stanowili piękną parę. Do tej pory nie wiem, jakim cudem znaleźli się razem ze mną w tym starym domu, w którym obecnie mieszkamy. Przecież mieli takie plany! A jednak coś nie wypaliło. Oni twierdzili, że to tymczasowe kłopoty, ale ja widziałem, jak rodzice dziewczyny patrzą na mojego brata. Mimo wybitnych osiągnięć, dla nich dalej nie zasługiwał na ich cudowną, ukochaną córeczkę. Może dlatego uciekli? Przecież nic nie powstrzyma prawdziwej miłości, czyż nie? Podobno tak mówią, lecz sam nie mam o tym zielonego pojęcia. Nigdy jeszcze nie spotkałem dziewczyny, która zwróciłaby moją uwagę.
W każdym razie zawsze byłem całkowitym przeciwieństwem tej cudownej pary. Krnąbrny, okropny, bezczelny w stosunku do nauczycieli... Rodzice musieli mocno się postarać, aby nie wyrzucili mnie ze szkoły. Jednak nie od dziś pieniądz rządzi światem, a tego nigdy nam nie brakowało.
Wyrwałem się z rozmyślań i szybkim spojrzeniem obrzuciłem roześmiane dzieciaki zgromadzone na dziedzińcu. Naiwne, nie wiedziały, co je czeka. Ja byłem inny. Ja wiedziałem.
Trzymałem w rękach gazetę, której nagłówek głosił o kolejnym morderstwie. Niejaka Alyson Martin, piętnaście lat, została znaleziona w odmętach rzeki. Jej ciało, a raczej to, co z niego zostało, wyłowili płetwonurkowie wczoraj nad ranem. Zrozpaczona rodzina musiała teraz patrzeć na twarz prześlicznej blondynki, łypiącej na nich z plakatów, na które można się było natknąć na każdym rogu. Zaginiona w końcu została odnaleziona, ale na pewno nie w taki sposób, którego spodziewaliby się rodzice.
To była już piąta ofiara w tym miesiącu. Atak bestii, ześwirowany psychopata, zrządzenie losu? Każda opcja była możliwa, ale mnie od początku nie przekonywały. Plotek i domysłów na ten temat nie było końca, ale nie były one choć odrobinę bliskie prawdy. Ta była o wiele bardziej okropna.
Powoli wszedłem na zalany słońcem dziedziniec i odnalazłem wzrokiem dużą grupę dzieciaków. Siedzieli przy jednym z drewnianych stołów piknikowych, ustawionych w cieniu przy bufecie. Nie zwracali na nikogo uwagi, zbyt pochłonięci przebywaniem w swoim towarzystwie. Swoją drogą, to wprost przedziwne, że nawet w drogiej, prywatnej szkole istniał podział na tych lepszych oraz gorszych. Oni stanowili śmietankę towarzyską i nikt nie był godzien, by dołączyć do ich grona.
Jeden z nich, rudzielec o dużych, orzechowych oczach oraz ostrych rysach twarzy, pochwycił moje spojrzenie i wycelował w moim kierunku dwa palce - jak pistolet. Uśmiechając się, udał, że oddaje pojedynczy strzał, a reszta grupy, która śledziła wzrokiem poczynania swojego lidera, wybuchnęła złośliwym śmiechem. Przesłanie było dla mnie jasne, zrozumiałe i klarowne. Jeżeli nie zamilknę i nie przestanę węszyć, będę następny, którego zwłoki odkryją płetwonurkowie. Jeśli sam nie zamknę ust, oni mi w tym szybko pomogą. Bo to nie byli zwykli ludzie. To były duchy. Demony, zbłąkane dusze, bękarty diabła. Dla nich Zaświaty na zawsze zamknęły swoje bramy. Nie miałem pojęcia, jakim cudem udało się im zachować człowieczą postać, ale zdążyłem je przejrzeć. Właśnie oni byli odpowiedzialni za te wszystkie morderstwa. A ja byłem na tyle głupi, że postanowiłem to przerwać.
Rudy - Oliver Nox, jeszcze raz obdarzył mnie wyzywającym spojrzeniem, a potem wrócił do swoich kumpli i kartkowania stron w księdze, którą trzymał na kolanach. Właśnie ta książka stała się moją zgubą oraz utrapieniem.
Obraz się rozmazał, a gdy znów zyskał na ostrości spostrzegłem, że znalazłem się w całkiem innym miejscu. Tym razem przemykałem zimnymi, cuchnącymi wilgocią zaułkami, a kilkanaście metrów przede mną szła postać w długim, czarnym płaszczu i kapturze. Nie mam pojęcia, co mnie do tego podkusiło, lecz po prostu musiałem mieć pewność, co do swoich podejrzeń. Serce waliło mi jak szalone, ale nie chciałem się wycofać. Z perspektywy czasu wiem, że w dużej mierze było to misją samobójczą. Może i wszystko by się udało, ale zaprzepaściła to sucha gałązka, która pękła pod moją stopą. Zamarłem, przerażony własną nieostrożnością i obserwowałem, jak śledzony przystaje na ułamek sekundy, a potem rzuca się na mnie z okrzykiem. W jednej chwili zostałem przyparty do muru. Jego dłonie zacisnęły się na moim gardle.
- Po co za mną leziesz? - warknął, patrząc na mnie z doskonale widoczną wściekłością. W płucach brakowało mi już tlenu, ale zdobyłem się na zarozumiały uśmiech. I tak miałem zginąć, więc co mi zależało? Oliver jeszcze bardziej się wściekł, widząc moją arogancję. Według niego powinienem kajać się przed nim oraz skamleć ze strachu. Ja jednak nie zrobiłem ani jednego, ani drugiego. Na to byłem zbyt dumny, choć lepkie macki strachu powoli ogarniały mój mózg, szepcząc o tym, co mnie teraz za to czeka. Jego rysy twarzy zaczęły gęstnieć i się zmieniać. To już nie był zwykły siedemnastolatek o urodzie, która łamała serca wielu dziewczętom w szkole. Teraz widziałem przed sobą twarz istoty z piekieł. Szkarłatne, pozbawione białek, oczy patrzyły na mnie z pogardą, a usta wykrzywiły się w coś, co miało przypominać uśmiech. Nie wyszło mu to za bardzo.
Pochylił się do mojego ucha i wysyczał moje najczarniejsze myśli, potęgując wrażenie odpowiednio dobraną wizją. Powiedział, że zginę, a ja mu natychmiast uwierzyłem. Przed oczyma już widziałem swoje ciało z powykręcanymi członkami, posiniaczone, pozbawione całej krwi. Nikt nie miał go znaleźć, nikt nie miał nad nim płakać ani go pochować. Moja dusza nigdy nie zazna spokoju, gdy mu na to pozwolę. Jednak strach był silniejszy: związał mi nogi i ręce, uniemożliwiając ucieczkę. Sparaliżował mnie od środka, podsuwając coraz to okropniejsze obrazy. Nic nie mogłem na to poradzić. W końcu dotarło do mnie to, co z taką zaciętością od siebie odsuwałem. Byłem zwykłym dzieciakiem! Szesnastolatkiem, który dopiero zaczynał życie! A teraz miałem zginąć. Prawda spoliczkowała mnie i wreszcie brutalnie wdarła się do mojej świadomości. Może i byłem okropnym człowiekiem, ale jedno wiedziałem na pewno. Nie chciałem umierać. Nie teraz. Nie w tym momencie! Zbyt wiele rzeczy pozostawiłem niewyjaśnionych, a o wielu nawet nie pomyślałem. Jednak teraz było już na to za późno. Nie miałem wyjścia, a użalanie się nad sobą niewiele tu zmieni. Nie cofnie czasu ani nie złagodzi bólu, który niechybnie mnie czeka.
Potwór zaśmiał się okropnym, ochrypłym śmiechem, mocniej zaciskając łapska na mojej krtani. Zaraz ją zmiażdży i wszystko się skończy. Przed oczami dostrzegłem gwiazdki, a dalej była już tylko ciemność. Czułem jak spadam w dół i w dół, nie mając żadnego oparcia dla nóg czy rąk. Nie chciałem ginąć w ten sposób. Walczyłem, ale była to raczej walka z wiatrakami. Za chwilę przestanę istnieć. On zabierze moją duszę na swój posiłek, albo ją zniszczy. Jedno z dwóch. W jego oczach już byłem śmieciem. Bezsilnym, żałosnym i głupim robakiem, którego trzeba rozdeptać, aby nie sprawiał kłopotu. Naprawdę myślałem, że uda mi się to wszystko powstrzymać? Chciałem udawać bohatera, a teraz sam skończę tak, jak dzieciaki, które chciałem ochronić.
Widziałem przed sobą rodzinę. Matkę, ojca, siostrę, Matta oraz samego siebie. Było to zdjęcie, które zrobiliśmy na wakacjach we Włoszech. Uśmiechnięci, opaleni, staliśmy przy jakieś starej, zabytkowej wieży, tylko moją twarz szpecił ten sam grymas niezadowolenia, który towarzyszył mi od kilku lat. Nie doceniałem tego, co miałem, a teraz już ich nie zobaczę. Czy to właśnie widzi się przed śmiercią? To co było dla nas najcenniejsze? To, co tracimy bezpowrotnie?
- Przepraszam - szepnąłem, lecz z mych ust wyrwał się tylko słabnący jęk. Oliver zaśmiał się, obserwując, jak gasnę i słabnę.
Właśnie wtedy to zobaczyłem. Iskierka. Mała, płomienna iskra nadziei, która nie opuściła mnie do końca. Ktoś na mnie krzyczał. Nie rozpoznałem głosu, ale zrozumiałem przekaz. Mam się nie poddawać. To nie w moim stylu oddawać walkę walkowerem.
Posłuchałem tego zrozpaczonego głosu. Spostrzegłem, że z kieszeni płaszcza wystaje mu ta księga oprawiona w czarną skórę z dziwnym złotym znakiem pośrodku. Niewiele myśląc, zebrałem wszystkie swoje siły, które jeszcze we mnie pozostały, odrzuciłem na bok myśli i odepchnąłem go, korzystając z chwili jego konsternacji. Był tak zaskoczony, że nawet nie protestował, gdy wyrwałem mu ową książkę. Jednak szok przeciwnika nie trwał długo, ale pozwolił mi zyskać kilka cennych sekund. Mimo, że świat wokół wirował w zastraszającym tempie, zerwałem się do biegu. Czułem na sobie jego oddech, gdy ścigał mnie zaułkiem, ale nie miał szans mnie dopaść wśród ludzi. Kiedy wbiegłem w kolorowy tłum, byłem bezpieczny. Nie mógł poruszać się tam ze swoją nadzwyczajną prędkością.
Wizja przerwała się, a ja opuściłam umysł chłopaka. Ciągle nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą zobaczyłam. Wyczerpana opadłam na fotel obok i patrzyłam na niego z przerażeniem. Czy naprawdę ten niepozorny chłopak, który teraz leżał na kanapie, wdał się w porachunki z Oliverem? Tym Oliverem? Najpotężniejszym ze złych zjaw? Prawą ręką samego Diabła? Nie, nie, nie. To... niemożliwe. Tak, na pewno musiała tu zajść jakaś kosmiczna pomyłka. Musiałby być skończonym idiotą, żeby zadzierać z kimś tak potężnym. Ale co ja w ogóle o nim wiedziałam? Chyba jedynie to, że jest okropnie kłopotliwym dzieciakiem, skorym do ryzyka oraz bójek. Być może był do tego zdolny, ale ja musiałam przemówić mu do rozumu. Postanowiłam, że porozmawiam z nim, gdy tylko się zbudzi. Zastanawiało mnie też, czy za jego obecny stan odpowiedzialny jest jeden z duchów będących na skinienie Olivera, czy tylko jakiś szukający przygód człowiek. W końcu mógł się przydarzyć taki zbieg wydarzeń, prawda? Ale co jeżeli za śmiercią jego ojca, stała ta sama osoba? A co jeżeli...
Neid wzdrygnął się, wymruczał coś niezrozumiałego i otworzył oczy.
No to mamy za sobą szósteczkę :) Chyba najdłuższy rozdział z dotychczasowych. Jak sami zauważyliście wcisnęłam tutaj perspektywę Neida, chyba za bardzo z tym nie namieszałam?
Jak wam się w ogóle podoba? Mam nadzieję, że nie usnęliście gdzieś tam po drodze. Ja w sumie nie mam do niej jakiś większych zastrzeżeń. Dawno tak fajnie mi się żadnego rozdziału nie pisało. Choć w sumie znowu poleciałam do przodu z akcją, ale od następnego rozdziału zwolnię, obiecuję!
Łał ale super rozdział i masz rację jest najdłuższy ze wszystikich :) .
OdpowiedzUsuńJejku nie spodziewałam się , że Neid miał i będzie miał przygody z demonami . To jeszcze bardziej przekonuje mnie bym to dalej czytała .
Od początku byłam przekonana do Neida bo jest takim słodkim 'bad boy'em' :D . I to mi się podoba . Jednak strasznie zawiodłam się na Matt'cie jak mógł tak postąpić i zostawić brata ? Okropny brat :< .
Czekam na kolejną notkę bo być może dowiem się kto zabił Ojca Neida i Matta .
Pozdrawiam i również zapraszam do siebie na bloga :) .
Dziękuję ^^
UsuńNo w końcu to fantastyka ;D Musiałam coś wymyślić. A Matt stracił cierpliwość stąd taka reakcja. Nie jest do końca takim okropnym bratem ;) Chociaż mogłoby się tak wydawać po tym incydencie.
Pozdrawiam!
Wpadnę do ciebie w niedługim czasie :)
Faktycznie długaśny ten rozdział ^^
OdpowiedzUsuńTakże jestem zaskoczona "znajomościami" Neida. Nie przypuszczałam, że chłopak mógł się wdać w porachunki z prawą ręką Diabła. Robi się coraz ciekawiej. Na początku spodobało mi się zachowanie Clary, jednak kiedy posłuchała Matta i zostawili biednego Neida znowu ogarnęła mnie złość - zarówno do Matta jak i jego dziewczyny. Polubiłam Alexis za to, że przejmowała się stanem chłopaka i martwiła się o niego. Już się nie mogę doczekać siódemki ^^
Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny :*
Miałam nawet podzielić go na dwie części i perspektywę Neida dać dopiero następnym razem, ale chyba tak jest lepiej ^^ Wydaje mi się, że postać chłopaka jeszcze chyba nie raz was zaskoczy.
UsuńDziękuję i również pozdrawiam serdecznie :)
No, taka długośc mi pasuje. Długi i ciekawy rozdział. Neid i porachunki z prawą ręką Diabła? No no no... Czemu Matt nie chciał pomóc bratu? No i kochana Alexis, tylko ona się wszystkim przejmuje. I, moja droga, siódemka ma nadejśc szybko i ma byc tak samo długa (no dobra, z długością nie przesadzajmy, ale ma byc szybko) ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Hah, dziękuję :)
UsuńMatt sprawiał wrażenie bezdusznego, ale jeszcze do tego wrócę bo taki do końca nie jest. Chyba po prostu miał dość kłopotów z młodszym bratem i stąd taka reakcja ;) A następny rozdział powinien się pojawić jakoś 22.
Pozdrawiam!
Świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńBuuu, jaki straszny! Neid wdał się w porachunki z kimś w rodzaju diabła, o ile dobrze zrozumiałam?
Bardzo mi się podobało i szybko, wygodnie się czytało :D
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D
Życzę weny i pozdrawiam :)
Dzięki :)
UsuńTak, dobrze zrozumiałaś. Oliver jest demonem, więc blisko mu do diabła ;)
Pozdrawiam i również życzę dużo weny!
Rozdział był bardzo, bardzo, ale to bardzo udany ^^.
OdpowiedzUsuńFaktycznie był długi, ale bardzo lekko się czytało, zaś perspektywę Neida udało ci się tu wcisnąc wyjątkowo zgrabnie, tak, że wszystko tworzy spójną całość i nie gryzie się z pozostałymi częściami.
Ciekawa jestem, kto tak poobijał chłopaka. Wgl nie spodziewałam się po Clarze takiej troskliwości, w pierwszych rozdziałach miałam ją za taką wymuskaną, rozkapryszoną pannicę, a tu proszę... Alexis też się nim interesuje, widać, że chłopak jest dla niej coraz ważniejszy. W sumie nawet lubię Matta, jest taki wyluzowany i wgl, natomiast Neid owiany jest tajemnicą. Ciekawe to o jego snach, czyżby rzeczywiście spotkał na swej drodze jakieś niebezpieczne zjawy? Ciekawa zdolność Alexis, to z tym wnikaniem do umysłu chłopaka. Na pewno ją też nieco zaskoczyło to, co zobaczyła.
Sytuacja robi się coraz bardziej mroczna i zagmatwana, i jednoczesnie bardzo intrygująca ^^. Fajnie, że wstawiłaś notkę wcześniej, wyszło bardzo dobrze ^^.
Dziękuję ci bardzo ^^
UsuńWłaśnie się obawiałam, żeby was nie zanudzić, ale skoro się podoba to super :)
Neid dla Alexis jest jedynym człowiekiem z którym może porozmawiać, a nie robiła tego od jakiś sześciu lat, więc to też ma duży wpływ na jej troskliwość ;) Choć nie ukrywam, że darzy go sympatią bo o coś więcej byłoby w tej chwili niezmiernie trudno.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie ^^
No, po 6 latach nie rozmawiania z nikim, na pewno bardzo jej tego brakowało ^^. W sumie się nie dziwię, że się troszczy. Zresztą jak ma domowników to ma przynajmniej jakieś urozmaicenie w swojej dość nudnej i ponurej egzystencji ^^.
UsuńNo nie! Jak mogłaś urwać w takim momencie?! No weź!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, na początku rozmyślania Alexis, ale potem już się działo. Ciekawa jestem kto tak załatwił Neida. On nie jest wbrew pozorom złym chłopakiem, w końcu chciał pomóc tamtym dzieciakom, ale jego rodzina tego przecież nie zrozumie. Nikt go by nie zrozumiał. Zamknęliby go w domu wariatów i tyle. No, no, no, zapowiada się jeszcze ciekawiej niż myślałam. Co prawda tworzy się coraz więcej pytań w głowie, a odpowiedzi na razie brak, ale dzięki temu jest zbudowane napięcie.
Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały :)
Haha, dziękuję ;D
UsuńZdolność widzenia duchów raczej by mu nie pomogła w tłumaczeniu rodzinie dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej. Więc opcja z wpakowaniem do domu wariatów jest całkiem prawdopodobna.
Pozdrawiam serdecznie!
Podobał mi się fragment z perspektywy Neida. Czytając go, nie mogłam się ani na chwilę oderwać. Chłopak wpakował się w niezłe tarapaty. Haha, trzeba mieć pecha, żeby zadrzeć z duchami. Czyli te dziewczyny zabijane były przez duchy, tak? A Alexis... też? Pewnie tak. I co teraz będzie z Neidem? Ej, mam nadzieję, że nic mu nie grozi, a nawet jeśli, to liczę, że jakoś zdoła wyjść z tego cało. Polubiłam go i nie wyobrażam sobie, że mogłoby mu się stać coś gorszego. Już sam stan, w którym wrócił do domu, nieźle mnie przeraził. Jak to możliwe, że Matt tak po prostu to olał? Nie martwi się o brata? Ani trochę? No bez jaj... Kim jest Lissa? Czego nie chciał? Czy przez niego coś jej się stało? Strasznie się o niego boję, no bo skoro zadarł z prawą ręką Diabła... Ale może Alexis zdoła mu jakoś pomóc. Musi, nooooo! :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńNeid to już taki jest - magnez na kłopoty :) A, że zadarł z duchami? Prędzej czy później musiało dojść do tego przez jego zdolności.
Tak, tajemnicze morderstwa o których była mowa we fragmencie z Neidem popełniły te duchy.
Alexis to całkiem inny przypadek ;)
No, a na resztę pytań odpowiem niedługo :)
Pozdrawiam!
Uwaga, uwaga! Wkracza Shauu_ mistrz nad mistrzami w czytaniu i w komentowaniu blogasków, jeee!
OdpowiedzUsuńNie no, powiem Ci, że ostatnio to słabo mi idzie i cały czas się boję, że piszę coraz krótsze i gorsze! :C Mam nadzieję, że tutaj Cię nie zawiodę dzisiaj i jakoś uda mi się przezwyciężyć swoje słabości XD
Dobra, może zacznę od pewnych niezgodności, a konkretnie dwóch, które wyłapałam w dzisiejszym rozdzialiku. W opisie ran Neida było coś, co nie zgadzało mi się za bardzo. Napisałaś, że miał rozcięty policzek, z którego płynęła strużka krwi. Chodzi o to, że musiałby się naprawdę głęboooko rozciąć, żeby krew spływała. Pamiętam, jak mój tato, z moim bratem, wujkiem i kuzynką pojechali na grzyby i tak było straaasznie dużo ostrych gałązek. Mieli potem twarze mocno poharatane, że nie leciała krew. Po prostu jest czerwona kreseczka/gałązka, że tak powiem. Kolejna rzecz to taka, że dziwnie zabrzmiało, że rodzice Clary nie akceptują Matta. Wybacz, ale to tak zabrzmiało, jakbyś już nie miała powodów, dla których musieli by zamieszkać w tym domu, albo nie wiem, dla których musieliby się ukrywać, albo coś takiego. No bo patrz - facet inteligentny, ułożony, ambitny, a do tego bogaty - a rodzice córki go nie lubią. Jej rodzice kojarza mi się trochę ze snobami takimi, więc tym bardziej powinni być przekonani do niego. przepraszam, ale tak mam odczucia i musiałam to napisać, haha :D Mam nadzieję, że się nie pogniewasz o to? :3
Ale tak to Ci powiem, że ten rozdział wyszedł i świetnie, chyba najlepszy do tej pory, czemu? Duuużo opisów i długa, jak na Ciebie, treść :3 Tak jakoś wydało mi się, że bardzo popędziłaś z tym, że nagle wyskoczyły diabły i szatany i Oliery, ale mimo wszystko ja to kupuję. Nie spodziewałam się, że aż tak to wszystko przedstawisz. Co prawda nie jestem fanką, gdzie akcja dzieje się w normalnej rzeczywistości, a w niej są jakieś paranormalne rzeczy, ale u Ciebie mi to odpowiada! Ciekawi mnie jak to w końcu jest z tym Neidem, jak to się skończy, i jakim cudem jeszcze żyje! to jest coś związanego z tą księgą? Albo coś. Cóż, mówiłaś, że Neid to Twoje oczko w głowie :D To świetnie, ale też widzę, że opisałaś też trochę innych bohaterów co się chwali! :3
Historia robi się coraz lepsza i nie mam nic więcej do dodania. Pozdrawiam cieplutko zatem i życzę mnóstwa weny! <333
Dzięki ^^ Wiesz jak ja lubię te twoje komentarze? Taka dawka pożytecznego opieprzu ;D Strasznie konstruktywnie działa to na moją wenę.
UsuńAle już odpowiadam na kolejne zarzuty :P
To tak z ranami mogłam przegiąć, ale tak to jest z moją wybujałą wyobraźnią, więc na to przymknijmy oko albo dwa :D
Natomiast, co do niskiej tolerancji rodziców Clary... Tak są to snoby i tu trafiłaś w samo sedno :P A Matt im i tak nie podpasował. Jednak oni nie uciekli tylko z tego powodu, o czym będzie w dalszych rozdziałach. Po części chcieli mieć z głowy natrętnych rodziców, którzy tylko zrzędzić potrafią, ale tu nie tylko o to chodziło. Nie tylko dlatego przeprowadzili się do tego domu.
Też mi się wydaje, że to najlepszy rozdział do tej pory, choć znowu za bardzo pogoniłam z akcją xD
A do pozostałych bohaterów, to przecież obiecałam, że do nich wrócę i nie skupię się jedynie na uroczej dwójeczce :) Jakżebym mogła!
Dziękuję ci bardzo za komentarz i cenne uwagi :)
Pozdrawiam i tobie też życzę dużo weny ^^
Jestem zakochana w tym rozdziale, ależ mnie zaskoczył!
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego zwrotu w akcji, ale pod dłuższej analizie stwierdziłam, że może jednak coś mogło mi wcześniej zaświtać.
No bo skoro Neid widział Alexis, to mógł wyczuwać tych tamtych duchów złych, nie? Może jest urodzonym łowcą ;>> (taka moja wyobraźnia ;D)
Tylko po co Oliver i inni zabijali? Czyżby to umożliwiało im chadzanie po świecie w ludzkiej postaci albo coś w tym stylu?
Rozdział przecudny, nie mogłam się oderwać. Bardzo ładnie rozbudowałaś wszystkie opisy, aż te wszystkie uczucia przelały się we mnie.
Czekam na następny rozdział z niecierpliwością, pozdrawiam!
Dziękuję ci :)
UsuńA powiem ci, że niektóre twoje domysły są bardzo słuszne, ale będę złośliwa i nie powiem które :P
Wreszcie opisy mi wyszły, ale dość długo nad nimi siedziałam, bo stwierdziłam, że mocno kuleją w poprzednich rozdziałach.
Pozdrawiam!
A więc w końcu jakieś odpowiedzi! Ale też pytania kolejne ;d
OdpowiedzUsuńKim jest ten cały Oliver i co on takiego robi, że nawet sama Alexis się go boi? Dziwne to jest... Z początku jak czytałam o tych dzieciakach, pomyślałam, że to wampiry. Potem, jak napisałaś o śledzeniu Noxa i grożeniu Neidowi, wyglądzie Olivera, który mu wtedy towarzyszył, także się w tym upewniałam. Ale z kolei na końcu napisałaś, że to jakiś demon, to jednak okazało się, że moje przypuszczenia są błędne ;x Chyba, że wampiry także zaliczasz do grona demonów ^^
Szczerze zaskoczyło mnie to zakończenie ;d
Jeśli chodzi o rozdział, to jak go zobaczyłam, szczęka mi opadła! Jeden z najdłuższych, jakie kiedykolwiek, na jakimkolwiek Twoim blogu czytałam! Wow! Podziwiam! ;d
Błędy, które wychwyciłam i jestem ich pewna ;d
"Czułem jak spadam w dół i dół, nie mając żadnego oparcia dla nóg czy rąk." - w dół i w dół
"Chciałem udawać bohatera, a teraz sam skończę tak, jak dzieciaki, które chciałem ochronić." - którym
"Właśnie wtedy, to zobaczyłem." - bez przecinka
Dzięki ;D
UsuńNie, wampirów żadnych tutaj nie mieszam ;) Oliver jeszcze się pojawi, bo bez tych złych byłoby cholernie nudno.
Własnie obwiałam się czy komukolwiek zechce się go czytać, ale widocznie nie jest tak źle ;D
A do błędów z jednym się nie zgodzę. A mianowicie z tym drugim ;) Jedynkę i trójkę zaraz poprawię :)
Pozdrawiam!
Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale... miałam wyjazd na wakacje, dość niespodziewany, do tego ćwiczę na casting.
OdpowiedzUsuńNo i muszę dodać do linków tego bloga.
Rozdział jest interesująco wciągający. Wręcz go pochłonęłam. Tyle się w nim działo. Bosko! Zastanawia mnie trochę ten Oliver. Jest jakimś demonem, tak zrozumiałam. Hm. Takiego zakończenia się nie spodziewałam, o nie. Zatem rozdział znów plusuje. Ogołnie jest bombowy i przyjemnie się go czyta.
Pozdrawiam.
Ogólnie*
UsuńDzięki wielkie :)
UsuńPozdrawiam!
Heh no namieszałaś troszkę :D ale fajnie coś się dzieję. Ciekawi mnie ten Oliver, pewnie będzie sporo problemów przez niego... Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńWow, widzę, że na to opowiadanie masz niesamowite pokłady weny, bo rozdział był naprawdę treściwy, a przy tym po prostu świetnie się go czytało ;)
OdpowiedzUsuńNeid został nieźle poturbowany, przez tych "nich". Widzę, że Alexis naprawdę go polubiła i ciekawa sprawa z tym byciem w głowie chłopaka, z pewnością przydatna umiejętność.
Fragment z perspektywy Neida podobał mi się najbardziej. Jest on dość zagadkową postacią, kompletnym przeciwieństwem Matta i Clary pod względem charakteru. W dodatku wdał się w porachunki z Oliverem, prawą ręką diabła. Rany, w co on się wpakował :O Szkoda, że przerwałaś rozdział akurat w momencie przebudzenia się Neida, bo jestem bardzo ciekawa, co ma on do powiedzenia.
Pozdrawiam! ;)
PS U mnie nowy rozdział.
Dziękuję :)
UsuńW sumie to w głowie mam już całe opowiadanie ułożone i zostanie mi tylko przelać to na papier, a potem na komputer ;D
Neid faktycznie jest bardzo zagadkową postacią, która skrywa wiele tajemnic. Ale mam nadzieję, że uda mi się je wszystkie wam ujawnić ;)
U ciebie już byłam i strasznie mi się podobało ^^
Pozdrawiam!
Wow , kochana uwielbiam czytać twojego bloga , widać ,że naprawdę masz choć odrobinę pasji , i okropnie dużo weny ! Uwielbiam cię ! : > Zapraszam do siebie : http://scavo-games.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńRozdział rzeczywiście dłuższy, ale mi to nie przeszkadzało.
OdpowiedzUsuńOho, widzę, że Neid ma ciekawych znajomych. Nie ma co. A tak na poważnie, to nie spodziewałam się, że Oliver będzie aż tak wysoko postawiony w hierarchii, nic dziwnego, że potrafi przejmować ludzką postać i nie wzbudza jakichkolwiek podejrzeń wśród innych. Ale Neid i tak mi zaimponował tym, że chciał go powstrzymać i nie ugiął się w bezpośrednim starciu.
Matta mam ochotę kopnąć w tyłek lub walnąć patelnią w łeb (lub jedno i drugie, jeżeli będzie się tak dalej zachowywać). Skąd mógł wiedzieć, że rzeczywiście nic mu nie będzie, skoro tylko się na niego patrzył. Clara też się nie popisała, niby się przejęła, ale ostatecznie też go zostawiła.
Zastanawiam się, kto tak załatwił Neida, ale raczej wątpię w dziwne zbiegi okoliczności i wydaje mi się, że to jednak Oliver lub jego ludzie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dzięki ;)
UsuńNeid na nudy narzekać raczej nie może. Wpakował się w to na własne życzenie, ale on nie z tych, co wycofują się przy pierwszych komplikacjach :)
Matt zachował się paskudnie i tego nie da się chyba ukryć, więc na porządne lanie sobie bez dwóch zdań zasłużył. Podobnie jak Clara.
Również pozdrawiam!
No moim zdaniem to całkiem trafne posunięcie, że dodałaś perspektywę Neida. Dzięki temu wyjaśniłaś, kto mu zagraża. Muszę powiedzieć, że rozdział cudowny i w sumie cieszę się, że podtrzymujesz tempo akcji. Mimo, iż rozdział był dość długi, nie miałam czasu, żeby się nudzić. Wszystko przeczytałam z zapartym tchem;) Neid to ma dar do pakowania się w kłopoty. Żeby zadrzeć z tak potężną istotą... No i ciekawe, co on ostatecznie zrobił z tą książką. Reakcja Matta mnie zdziwiła. Albo jest skończonym dupkiem, albo coś wie. W każdym razie już nie mogę się doczekać NN. naprawdę się wciągnęłam w Twoje opowiadanie. Pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]
OdpowiedzUsuńDziękuję ci bardzo :)
UsuńNo właśnie perspektywa Neida pomogła mi wyjaśnić kilka ważnych spraw. Sama się zastanawiam co jest z nim nie tak, że aż do tego stopnia się na niego uwzięłam. Ale tak jest ciekawiej ;D Do książki wrócę, bo to w sumie ważny przedmiot, który może mieć wpływ na dalsze losy.
Jeszcze raz dziękuję i również cię pozdrawiam ;)
No faktycznie długi, ale jakoś tak przeczytałam go szybko, bo był naprawdę świetny ;) Ja to chyba nie mam wyobraźni, bo myślałam o gangu dilerów narkotyków, a tu Oliver,prawa ręka Diabła ^^ Zaskakujesz mnie coraz bardziej :D
OdpowiedzUsuńZostawiając jednak fantastykę, muszę napomknąć o czymś co mnie najbardziej uderzyło w tym rozdziale. Jak Alexis patrzyła na Matta i Clarę i cierpiała w swojej samotności. Naprawdę strasznie mi jej szkoda, że jest taka sama, chociaż odkąd oni pojawili się w tym domu, to jej życie się naprawiło, można powiedzieć? No i ma Neida, który potrzebuje jej, tak samo jak ona jego i czekam na tę rozmowe, może będzie jakiś wątek miłosny? Ale z drugiej strony ona jest duchem ... Okej, czekam na kolejny z niecierpliwością! :D
Pozdrawiam :*
Dzięki ;D
UsuńA wiesz, że gang dilerów też przeszedł mi przez głowę? Ale jednak tak jest chyba ciekawiej xD
Zazdrości Alexis nie dało się tutaj ukryć. Chociaż masz rację odkąd w domu pojawili się nowi ludzie, to ta jej samotność jest chyba bardziej znośna.
O wątek miłosny byłoby tutaj na razie ciężko. Głównie z powodu, który sama wymieniłaś ;) No, ale zobaczymy co tam dalej wymyślę.
Również pozdrawiam ;*
Perspektywa Neida była naprawdę dobra, a sam jego sen... wow. Podoba mi się, jak Alexis troszczyła się o Neida, chciałabym, żeby nie tylko on ją widział, bo przecież tak naprawdę jest tam gdzieś w tym wszystkim bardzo samotna. Jestem bardzo ciekawa, o co chodzi z tą prawą ręką Diabła, pewnie wymyślisz coś równie dobrego, jak całe opowiadanie. Nie mogę się doczekać dalszego ciągu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję :)
UsuńNo niestety ja się lubię znęcać nad swoimi postaciami, więc Alexis jeszcze długo będzie musiała godzić się z własną samotnością. Pomysł na dalsze wydarzenia chyba już mam, więc wystarczy tylko spisać wszystkie pomysły ;D
Pozdrawiam!
Rozdział świetny. Bardzo szybko sie czyta. ; D Nie namieszałaś z perspektywą Neida, wręcz przeciwnie: wyjaśniłaś co się dzieje, jakie ma problemy i wgl.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dzięki ;) Fajnie, że tak uważasz.
UsuńPozdrawiam!
Kolejny cudowny rozdział! Kobieto jak ty to robisz, że tak wciągasz? Dziękuję twojej wyobraźni, że potrafi zagospodarować moją nudę, która mnie ostatnio dopadła ;).
OdpowiedzUsuńPerspektywa Neida nie namieszała. Przeciwnie -parę nurtujących mnie spraw wyjaśniła.
Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ;* !
http://nieznana-tajemnica.blogspot.com/
Dziękuję :)
UsuńCieszę się, że perspektywa Neida jak i całe opowiadanie spodobały ci się ;)
Pozdrawiam!
Według mnie nie musisz zwalniać akcji. Ta jest dla mnie zdecydowanie aktualnie perfekcyjna. Oczywiście już z góry przepraszam cię, że pojawiam się dopiero teraz, ale ostatnio nie jestem rozpieszczana przez jakieś wielkie ilości wolnego czasu. A to niby wakacje! Zresztą mając do nadrobienia dwa rozdziały, a nie jeden wchłonęłam się na dłużej i jestem jak najbardziej zadowolona. Działo się tyle, że nie sposób mi teraz wszystkiego skomentować i szczerze powiedziawszy wciąż układam sobie wszystko w głowie, ale mogę ci powiedzieć, że jestem nad wyraz zaintrygowana. Czy naprawdę za śmierć ojca Neida jest odpowiedzialny ten zły duch, albo jego podwładni? No i dlaczego nasz kochany brunet ma na pieńku akurat z tak niebezpieczną osobą? Co się w ogóle stało i dlaczego jego brat stwierdził, że chłopak sobie po prostu na to zasłużył? Tak samo jak Alexis i Clara nie rozumiem tego jego podejścia, ale może z czasem dowiem się o co mu chodziło. Jestem też ciekawa, czy Mattowi uda się przekonać brata na powrót do matki i jak ta kobieta da radę sobie sama? Wiem dużo pytań, ale dla mnie to jest jeszcze więcej tajemnic. Chciałabym poznać jak najwięcej odpowiedzi, ale założę się, że będą one dostarczane jak najbardziej stopniowo. Cóż a ja będę musiała cierpliwie czekać. Powiem ci jeszcze, że twój styl pisania staje się wg mnie coraz lepszy. Piszesz niesamowicie i tyle! Czekam na więcej. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły komentarz :)
UsuńMyślę, że na pytania niedługo będę mogła udzielić odpowiedzi. A przynajmniej na niektóre :) Reszta przyjdzie wraz z czasem.
Ze stylem cały czas kombinuję, ale skoro te kombinacje się ogólnie podobają to jest mi bardzo miło.
Pozdrawiam!
Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale byłam nad morzem:P
OdpowiedzUsuńAcha! Długość rozdziału jest zniewalająca i takie bardzo, bardzo lubię:* Bardzo fajnie [wiem, że taki wyraz nie istnieje języku polskim, a szkoda], że napisałaś, choć część rozdziału z perspektywy Neida, bo uwielbiam tego chłopaczka:*
Jak pewnie się domyślasz moją ulubioną częścią był jego sen:P Tak bardzo realnie go przedstawiłaś, nawet nie wiem co napisać:P Mogę jedynie podziękować, że napisałaś taki wspaniały rozdział:*
Podobało mi się też sposób, w jaki opisałaś Claire:* Francuzka? Haha, co wy się wszyscy tak na tych francuzów uparli, nie można zrobić hiszpanki?:D
Przepraszam, ze tak krótko, ale jeszcze się nie otrząsnęłam po wyjeździe:*
Całuję:*
Dzięki ^^
UsuńCzemu Clara jest Francuzką? Sama nie mam pojęcia xD Jakoś tak automatycznie się mi napisało. Poza tym lubię Francję i na pewno bliżej mi do niej niż do Hiszpanii ;D
Pozdrawiam! :)
bardzo fajny rozdział. Chyba jeden z Twoich najlepszych. Matt i Clara ]nieźle mnie wkurzyli. Jak mogli nie pomóc bratu???
OdpowiedzUsuńNeid jest boski. Mam nadzieję, że nie stało mu się nic poważnego. jak znajdę tego kto to zrobił to obedrę go ze skóry, no!
pozdrawiam i czekam na news :D
Dzięki ;DD
UsuńCzy jeden z lepszych to nie wiem, ale bardzo fajnie mi się go pisało :)
Równie pozdrawiam!
Rozdział jest świetny i nie ukrywam, że najbardziej zachwyciła mnie wizja Neida. Czego jak czego, ale nie spodziewałam się tego po tym chlopaku, choć wiem, że jest inny od wszystkich.
OdpowiedzUsuńI coś czuję, że nawet Alexis tak łatwo mu do rozumu nie przemówi. Chociaż może właśnie to ich połączy? o ile zbytnio się na nią nie obrazi za to, że weszła do jego umysłu.
Reakcja Matta choć trochę karygodna to jest dla mnie zrozumiała. W końcu nie wie prawdy o bracie, pewnie myśli, że się “zabawiał“.
I Calrę coraz bardziej zaczynam lubić, choć miałam do niej na początku mieszane uczucia :)
Pozdrawiam :)
[siostra-harryego-pottera.blogspot.com]
Dziękuję :) Alexis łatwego życia z nim nie będzie miała. Neid to nie jest typ skory do współpracy więc pewnie bedzie wesoło xd
UsuńRównież pozdrawiam! :)
Kochana, znowu zawracam Ci głowę, ale właśnie na poważnie wzięłam się za tego drugiego bloga i już wsyzstko ogarniam tylko nie umiem sobie poradzić z tymi stronami (chcę dodać tak jak ty masz pod nagłówkiem strona główna, bohaterowie, spam itd.), ale nie wiem jak to zrobić. Możesz odpisać tutaj, jak chcesz albo na e-maila. Będę Ci bardzo wdzięczna :D
OdpowiedzUsuńOdpisałam na e-maila ^^ Tylko nie wiem czy coś z mojego tłumaczenia zrozumiesz xD No, ale będziemy kombinować jak coś ;)
UsuńNie przeczytałam jeszcze e-maila, weszłam tu, żeby Cię poinformować, że doznałam olśnienia i zrobiłam wszystko, sama, bez niczyjej pomocy. tak więc jestem z siebie dumna, jako że zawsze technologia mnie przerastała :D ale bardzo Ci dziękuję i przepraszam, że znowu zawracałam Ci głowę :)
OdpowiedzUsuńTo super ^^
UsuńOj tam, zawracaj ile zechcesz ;) Chętnie ci pomogę, bo wiem, że na początku trudno się tu odnaleźć. Sama miałam niezłe kłopoty xD
<33333333333333333333333333333333333333333333333333333333333 Anioły i Demony, zławy, Diabęł, duchy <3 kochamc ie po prostu! To wszystko przypomina mi troszkę moje ukochane anime xD To..to... to było GENIALNE! nie wiem co mam powiedzieć. Po prostu tak mnie zaskoczyłaś, ze mało mi oczy z orbit nie wyleciały xD Kocham cię po prostu :* ~!
OdpowiedzUsuńJa musze lecieć na obiad, ale potem dokończe czytanie xD